Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 011.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Dante, powiedzieliśmy, przedstawia nam sobą całą epokę, to też bez bliższego poznania czasów, w których żył, cierpiał i wieszczył, poznać go i ocenić nie podobna.
Cała ta mglista przestrzeń kilku wieków, w których nowa społeczność kształci się, urabia, przetrawia na swą korzyść resztki starożytnej wiedzy i cywilizacyi — dotąd w ogóle mało jest znana, a była nie słusznie wzgardzoną.
Długo imieniem wieków barbarzyńskiej ciemnoty nazywano te czasy, osłaniające kolebkę nowéj ery. Nawykliśmy uśmiechać się z jéj nauki, z form suchych, z naiwnych ale pełnych żywotności utworów — które zjawiają się rzadko wpośród ciężkich walk wszelkiego rodzaju, jakie narody odbywać muszą, zdobywając posady przyszłości.
W istocie nie jest przynęcającem badanie tych początków rodzącego się światła, od X. do XIII. wieku, ale przedmiot to jako studjum historyczne niezmiernéj wagi.
W łonie tego pozornego zamętu, acz jeszcze nie wyraźnie ukształtowane zjawiają się zarodki tego wszystkiego, co ma w XV. i XVI. tak bujnie rozkwitać. Wieki te są pradziadami cywilizacyi odrodzenia, a pod ubogą i szorstką ich suknią, biją rycerskie serca, nieustannego trudu niepokojem.
Zajmującem też nad wyraz wszelki jest dochodzenie dróg jakiemi szła ludzkość do zawiązania węzła między światami dwoma, do pojednania tradycij pogańskich z nauką chrześcijańską. Cała praca duchowa, po większéj części niewidzialna, odbywająca się wśród tych ciemności od X do XIII wieku, ma właśnie za główne zadanie, z resztek tradycij starożytnych, zdobyć spuściznę dla chrześcijańskiego świata.
Ale w jakże trudnych okolicznościach odbywa się ta mozolna praca około posad przyszłości!
Począwszy od X wieku, widziemy wszędzie, jakby pozostałość po przeszłym zamęcie — boje, rozterki, walki bez samowiedzy celu, ale z których niezłomne prawo postępu wyradza niespodzianie co ma mu posługiwać i ludzkość pchnąć na nowe tory. Nie raz pycha i żądza panowania małego bohatera oczyszcza drogę wielkiéj prawdzie; — przy dogorywającym blasku starego cesarstwa, które jednoczyło ludy — wybija się tu i owdzie chętka samoistności, odosobnienia, ambicija jednostek, która nie wie iż jest narzędziem przyszłéj swobody. To nawet co się nam wydaje błędem lub trafem, prowadzi wedle niezbłaganego prawa rozwoju ludzkości... do opatrznego skutku i końca, zawsze ku lepszemu, ku wyżynom. Ale drogi przez które się idzie ku nim, są ciężkie.
W tym osławionym Xym wieku, który nam po sobie zostawił tylko ślady pracy umysłowéj Arabów, na chwilę zdających się chcieć przejąć