Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 032.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
II.
I.

Komuż nieznaną jest ta pełna smutnéj powagi i zadumy postać, z głową laurem uwieńczoną, a czołem pokrytem myślami — w długiéj sukni mniszego kroju — zdająca się jakby z grobu zmartwychpowstałą, aby o zagrobowym śpiewać żywocie??
Od pięciuset lat któryż artysta nie próbował jéj zeszpecić.. a nie potrafił żaden...
Typ téj twarzy pozostał wyrzeźbiony tak jak nam ją poraz pierwszy nakreślił Giotto przyjaciel poety i Orcagna, na ścianach Bargello we Florencyi i w freskach u Maria Novella.
Nic wyrazistszego nad to oblicze chmurne, a całe przesiąkłe myślami wielkiemi, nad te usta zapadłe, które się zdają niechętnie otwierać do ludzi, bo mówiły z anioły... W istocie owa niewiasta weroneńska, która w ciemnéj płci poety widziała ślady ogorzelizny z piekieł wyniesionéj, naiwnością swéj wiary nie wiele zgrzeszyła. Jak powrócony z otchłani wyglądał za życia.
Na wszystkich wizerunkach swych Dante zachował to oblicze surowe wieszcza wygnańca, cierpieniem i jenjuszem wzniesionego nad tłumy. Jest to wierne odbicie rysów jego twarzy, bo je Guido da Polenta z umarłego odlać rozkazał, a ten stary odlew (równie jak maska Tassa zachowana w San Onofrio) doszły aż do dni naszych.
Choć to są rysy, które śmierci chłodem stężały, jeszcze przez nie patrzy dusza nieśmiertelna, która im życiem te kształty nadała. Wedle tych wzorów Rafael wystawił Dantego po dwakroć, jako teologa w dyspucie o przenajświętszym sakramencie, jako poetę w parnasie.
Z twarzy téj czyta się charakter energiczny, niezłamany, cały w sobie, niepodzielny — a nieco boleścią wygnania, zatrutym jego chlebem, ową wędrówką po wschodach obcych — zgorzkniały.
Charakter też ten dobitnie się maluje w doszłych do nas odpowiedziach — pełnych goryczy.
Gdy na dworze Scaligerów śmiano się i klaskano błaznom, którzy bawili gości, spytał ktoś Dantego, dla czego takie śmieszki więcéj mają powodzenia niż wielcy poeci?