Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 063.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szlachetnéj duszy téj wszak dosyć było
Posłyszeć imie ojczyzny, ażeby
Ziomka swojego powitał gościnnie.
A dzisiaj! dzisiaj wojna cię rozdziera,
Dzieci się jedzą, brat brata pożera,
Chociaż ich jedne opasują mury.
Szukaj nędznico około tych brzegów
Po morzach twoich — potém spojrz we wnętrze,
Czy jest li w tobie choć kątek spokojny?
Nacoć Justynijan nałożył wędzidło,
Kiedy na siodle twojem nikt nie siedzi.
O! gdyby nie on, choć wstyd byłby mniejszy.
Narodzie, co byś powinien posłuszny
Na twojém siodle Cezara posadzić,
Jeśli pojmujesz co ci Bóg przeznaczył!
Patrzcie stworzenie jak się krnąbrném stało,
Że go niczyja nie ciśnie ostroga,
Chociaż do liców sięga ręka czyja!

W tym ustępie jak w traktacie o Monarchij, jak w liście do Florentczyków, może jaśniéj niż w ostatnim, Dante wyraził swoje przekonania polityczne. Wspomnienie Justynijana najlepiéj je objaśnia... szło mu... o pogardę prawa, o porządek społeczny, dla ocalenia którego żądał silnéj dłoni Cezara.
Od tych pieśni do ostatka lat, które ziściły Italij pragnienia, upłynęło pięć wieków, pięć wieków walk, pracy, nadziei i zwątpienia... i oto, po pół tysiącu lat naród co wierzył w swe życie, przyszedł do niego. Italija przestała być sługą.
Z powodu tego ustępu i kilku ostrych przymówisk do Florencij, narzekań na nią, smagań i chłosty, zarzucano Dantemu prawie niechęć, nienawiść dla ojczyzny.
Jest to sądem powierzchownym, który tłumaczy się nieznajomością serca ludzkiego i dziwną lekkomyślnością. Z tych właśnie wyrazów pełnych goryczy tryska najżywsza miłość, ona tylko tak przemawiać mogła, tak boleć nad upadkiem, tak cierpieć, tak gwałtownie napominać.
Można by jako najlepszy komentarz uczucia zawartego w tych ustępach, które krytycy przywodzą, zestawić z niemi Canzonę:
O patria degna del triumfal fama,
powtarzającą co w Raju kładzie poeta w usta pradziada.
Oto jest cała ta pieśń w wiernym ale osłabiającym ją przekładzie:
»Ojczyzno moja godna sławy zwycięzkiéj, matko szlachetnych, ty więcéj nad twe siostrzyce masz prawo się smucić. Wstydem się oblewa kto cześć twą miłuje, patrząc na sprawy niegodne, które spełniają się w tobie. Boleść i srom przejmują serce. Niepoczciwy tłum zawsze gotów sprzysiądz się na zgubę twoją, z wejrzeniem kosém a chytrém czycha, fałsz za prawdę ukazując ludowi twemu. Podnieć uciśnionych serca, niech się krew zapali, powołaj przed sąd twój zdrajce, aby wróciły chwała i piękność, towarzyszki twoje... z których dobro wszelkie się rodzi i cnota nagradza.