Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 069.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
IX.

Tu odpokutowują się nadużycia miłości, Dante nie na skałach, nie pod stopami, ale w duszy ogląda obrazy ściągające się do kręgów które przebywa, Wirgili uczy go prawd, właściwych każdéj z tych sfer winy i pokuty.
Pomimo rozmaitości obrazów i pomysłów, co najbardziéj uderza, to wielki spokój całego Czyśca, czuć po nad nim ciągle unoszące się wiarę i nadzieję, których nie ma w otchłani. Duchy jęczą ale się nie skarzą, a jeśli przez ich usta wynijdzie jakie gorzkie o Italii słowo, goją je słodkie mistrza wyrazy, który każdy krąg poprzedza nauką jak najściśléj obmyślaną — z etyki chrześciańskiéj. W drodze mijają się z niemi tłumy duchów, które spieszą a lecą przejęte dobrą miłością — płacąc za opieszałość ku niéj w życiu. Na zapytania po drodze, ledwie rzucają odpowiedzi. Dante idzie zamyślony i znowu opanowuje go inne widzenie.
Obraz to przecudny. Przed oczyma jego zjawia się postać niewieścia szkaradna, zająkliwa, kosooka, krzywonoga, z poobcinanemi rękami. Dante wpatruje się w nię a wzrok jego cudowną swą siłą prostuje ją, odmładza, ożywia, i staje się uroczą, i poczyna śpiewać głosem porywającym:

Jam jest — śpiewała — jam słodką Syreną
Która wśród morza czaruje żeglarzy...
I wielki urok mają pieśni moje —
Jam to Ulyssa z jego błędnéj drogi
Zwróciła śpiewem, a kto doń nawyknie
Już go nie puszczę — i moim jest cały...

Ten piękny obraz namiętności która przyobleka urokiem z siebie dobytym największe szkarady, kończy się zjawieniem Maryi, która rozdzierając szaty niewiasty, odsłania całą zgniliznę tego widma.
Dante przebudza się, anioł biały uderza go znowu skrzydłami i do wyższego kręgu wstępują na wschody, wśród skalistych ścian. — Tu pokutują płacząc, twarzą ku ziemi leżące duchy chciwych skąpców i rozrzutników, pomieszczonych razem tak jak ich razem téż w piekle umieścił poeta. Oczy które za życia zwracały się tylko ku ziemi, mówi Dante, i tu nieba nie widzą, zalewając się łzami.
Z pośrodka tłumu, jak wszędzie w Czyścu odzywają się dziwne, urywane wyrazy, okrzyki, pieśni... przelatujących lub pomijanych duchów odnoszące się do ich pokuty...
Tu spotykają Hugona Capet’a, syna rzeźnika paryskiego, mówi poeta. Ustęp ten cały natchniony współczesnemi wypadkami i niechęcią dla dynastij francuzkiéj, któréj chciwa żądza panowania burzyła Włochy i stawała na drodze wskrzeszenia Cesarstwa, tak dla Dantego pożądanego, — pełen jest piękności, bo silnie uczuty.
Wśród tego pochodu nagle daje się czuć straszliwe trzęsienie całéj góry, zdającéj się z posad poruszać. Poeta przerażony staje, Wirgili do-