Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 081.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Dante podnosi się w niéj do najwyższych sfer, niedostępnych wyobraźni i rozumowi ludzkiemu; zdawałoby się, że mu tu zabraknie wyrazów dla myśli, cieni i świateł do odmalowania téj różnobarwnéj jasności, tych piętrzących się blasków niebios.
Poeta, który dotąd stopą dotykał ziemi wierzchołka, unosi się pod gwiazdy, przelatuje kręgi niebieskie, widzi niedojrzane, chwyta niepochwycone, tłumaczy niepojęte. Całość tego obrazu olśniewającego a jednak umiejętnie stopniowanego od pierwszego do najwyższego kręgu — rozwija się z bogactwem nieporównanem. Jak w Czyścu, i więcéj daleko niż w nim, musiał poeta dotykać tu najzawilszych zagadnień bytu zaświatowego i związku jego z życiem rzeczywistém, rozwięzując je wedle języka i form wieku: metodą i mową scholastyczną.
Nic nad nią nie zdaje się przeciwniejszém poetycznemu namaszczeniu, a przecież te suche na pozór określenia istoty i trybów ducha — ożywione wieszczém natchnieniem, nabierają barwy i życia — plastycznie się uwydatniają.
Dzieła Śgo Bonawentury, Alberta Wgo, a nadewszystko Summa Ś. Tomasza, pomnik ów który spoił filo i teozofiją chrześcijańską ze szczątkami starożytnéj filozofij i w system logiczny ujął dwunastu wieków powolną pracę około dogmatu — posłużyły za główną podstawę dla Dantego, który też czerpał ze starożytnych, z Arystotelesa i Platona, o ile oni mu z przekładów dostępnemi byli.
Zdaje się bowiem, mimo długo sprzecznych mniemań, że język grecki nie był poecie znanym.
Wszędzie w téj części poematu widziemy ślady pracy długiéj i głębokiéj, wszechstronnéj nad tajemnicami wiary. Bijografowie świadczą, że złożył w Paryżu examena do doktoryzacij, ale wymowniéj nad nich mówi Spowiedź Dantego przed Ś. Piotrem, Jakubem i Janem.

II.

Jak w poprzedzających pieśniach, tak tutaj fałszywie sobie wykładano żal Dantego ku ludziom za czasów jego zajmujących Piotrową stolicę; zarzucano mu nienawiść ku papieztwu i szukano w niéj powodów do zadania mu kacerstwa, do uczynienia zeń jakiegoś sekciarza Albigens’a. —
Potwarcze te zarzuty, o których bliższych braknie szczegółów, szerzyły się już za życia poety; ślad ich pozostał w samych pismach jego, w najdawniejszych bijografijach. Usiłowano księgę i jego razem tak potępić przez kościół, jak Rzeczpospolita potępiła człowieka.
Wyznaczoném być miało nawet jakieś grono inkwizycyjne z teologów zakonu Ś. Franciszka złożone, które z największą pilnością przejrzeć miało pisma Dantego, szukając w nich nasion herezij. — Przecież