Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/138

Ta strona została przepisana.

szczodrobliwość tego człowieka przyobiecała i w dali ukazała? Jedno jest ważniejsze i nieznośniejsze: drugie niniejszej wagi i łatwiejsze do zniesienia. Pieniądze ze spółki należne? Co mówisz? tego już ani łatwo znieść, ani niedbale odpierać nie można. Bo jeżeli są jakie przypadki prawa cywilnego dotyczące czci, ledwobym nie rzekł życia człowieka, to są trzy, zaufania, opieki i spółki. Równie bowiem jest wiarołomnie i nieuczciwie złamać wiarę, która jest węzłem społeczeństwa, jak sierotę obedrzeć, który się uciekł pod naszę opiekę, jak spólnika oszukać, który wszedł z nami w towarzystwo. Co jeśli tak jest, zastanówmy się nad tem, kto to taki, co spólnika oszukać i omylić miał; samo już jego przeszłe życie da nam na jednę lub drugą stronę ciche, ale ważne i niezaprzeczone świadectwo. Kw. Roscyusz! Co mówisz? Jak ogień w wodę wrzucony natychmiast gaśnie i stygnie, czy nie tak wrzące a fałszywe oskarżenie rzucone na najczystsze i najniewinniejsze życie, zaraz upada, i wniwecz się obraca? Roscyusz spólnika oszukał! Możeż podejrzenie o taką winę przylgnąć do tego człowieka? który zaiste, śmiało powiem, więcej uczciwości niż talentu, więcej zamiłowania prawdy, niż nauki posiada; którego lud Rzymski lepszym człowiekiem, niż doskonałym aktorem być mniema; który jak dla niezrównanego kunsztu jest ozdobą sceny, tak dla czystości obyczajów byłby ozdobą senatu[1]. Lecz co za nierozsądek z mojej strony mówić to o Roscyuszu przed Pizonem. Jestże to jaki nieznany człowiek, którego ja tu obszernemi słowy zalecać mam? Jestże kto, o kimbyś miał lepsze mniemanie? coby ci moralniejszym, większym miłośnikiem ludzkości, usłużniejszym, szlachetniej myślącym być się zdawał? A ty, Saturiuszu, któryś przeciw niemu stanął, możeszli inaczej o nim trzymać? Azaliś, ilekroć w swojej mowie na imię jego natrafiłeś, tylekroć go uczciwym człowiekiem nie nazwał, i z uszanowaniem o nim nie wspomniał? czego nikt chyba mówiąc o najzacniejszym i największym przyjacielu nie zwykł czynić. W czem zdawałeś mi

  1. Te pochwały aktora w ustach Cycerona tym są godniejsze zastanowienia, że professya aktora była hańbiąca i miana w pogardzie u Rzymian. Prawo zakazywało obywatelom wchodzić w związki małżeńskie z aktorkami. Plebejusze tylko mogli się żenić z takiemi, których matka lub babka grywała na teatrze. Jeśliby pomimo tego zakazu jaki obywatel z aktorką się ożenił, po jej śmierci posag jej na skarb zabierano. Cycero uwielbiając publicznie Roscyusza, umiał podnieść się nad przesądy swego wieku i narodu.