Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/183

Ta strona została przepisana.
PIERWSZA MOWA
PRZECIW WERRESOWI.

I. Co było, sędziowie, najbardziej upragnionem i niezmiernie potrzebnem do uciszenia nienawiści przeciw senatorskiemu stanowi i zdjęcia osławy z sądów, to zdaje się być nie z ludzkiej roztropności, ale z bozkiego prawie zrządzenia wam dane i zdarzone w tym ważnym dla Rzeczypospolitej czasie. Zadawniło się bowiem szkodliwe Rzeczypospolitej, wam niebezpieczne mniemanie, które nie tylko w Rzymie, ale i między postronnemi narodami często słyszeć się daje, że w sądach jakie są teraz, żaden bogacz, jakkolwiek winny, skazany być nie może. Teraz właśnie w chwili tak niebezpiecznej dla waszego stanu i waszej władzy sądowniczej, kiedy są tacy, co w projektach do prawa, w mowach do ludu usiłują rozpłomienić nienawiść przeciw senatowi[1], przywiedziony jest przed was jako obżałowany K. Werres, człowiek dla swego życia i uczynków już w mniemaniu powszechnem potępiony, ale dla ogromnych bogactw, jak sam spodziewa się i chełpi, od winy uwolniony. Do tejem sprawy, sędziowie, z największem przyzwoleniem i oczekiwaniem ludu Rzymskiego

  1. Znowu tu przypomina mówca wniosek L. Aureliusza Kotty o przeniesieniu władzy sądowniczej do rycerstwa. Najczęściej i najgwałtowniej przemawiał wtenczas do ludu trybun Kwincyusz, którego obraz odmalował Cycero w mowie za Kluencyuszem, 40.