Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/288

Ta strona została przepisana.
280
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

Falstaf. Każdy, komu tylko mój pas może służyć, nie potrafi żyć w mniejszej.
Lord sędzia. Wasze środki są szczupłe, a żyjecie na wielką stopę.
Falstaf. Przeciwnie: we środku mam się ogromnie, ale co nogi, to za słabe do dźwigania takiego ciężaru.
Lord sędzia. Sprowadziłeś z dobrej drogi młodego księcia.
Falstaf. Owszem, on to mnie sprowadził z drogi. Jam gruby Nemrod, a on mój ogar.
Lord sędzia. Dajmy na to, że tak jest: nie będę odświeżał niedawno zagojonej rany. Wasza usługa pod Szrewsbury zagładza poniekąd wyprawę nocną pod Gadshill. I winieneś podziękować obecnym niepokojom, że zostawiono w spokoju podobne bezprawie.
Falstaf. Milordzie.
Lord sędzia. Kiedy się raz to zatarło, niechże się i kończy na tem: nie wywołuj wilka z lasu.
Falstaf. Wywoływać wilka jest równie źle, jak i trącić lisem.
Lord sędzia. Nie zapomnij sir Dżonie, że możesz być porównanym do świecy, której najlepsza część coraz się ulatnia.
Falstaf. Tak jest, dostojny panie, święta prawda, podobny jestem do ogromnej łojowej świecy; chociaż równie dobrze dałbym się porównać i do świecy woskowej, która paląc się do koła narasta.
Lord sędzia. Każdy biały włos waszej brody, sir Dżonie, powinienby wam przypominać powagę.
Falstaf. Wagę, wagę, wagę.
Lord sędzia. Wy, jak zły anioł, nie odstępujecie od naszego młodego księcia, we wszystkich jego krokach.
Falstaf. Nie, nie tak trochę, dostojny panie, zły anioł jest za lekki na wagę, gdy tymczasem mnie przyjąłby każdy, nie rzucając na szalę i od pierwszego spojrzenia; zresztą, tak jest, w pewny sposób nie zdałbym się do obiegu. Rzeczywista wartość i cnota