Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/327

Ta strona została skorygowana.
321
OBJAŚNIENIA.

karę jego uczynić lżejszą. Była bowiem wprzódy z bratem razem, pod dozorem człowieka starego, którego ojciec jej w domu trzymał, aby ich oboje filozofii nauczył, chociaż brat z nauk jego mało korzystał. Szła do Jurysty, prosząc go, aby ulitował się nad jej bratem i nad młodym wiekiem jego, gdyż nie miał nad lat szesnaście, był nie doświadczony, i miłość go bodła. Dowodziła tedy, że zdaniem mędrców, cudzołóstwo popełnione z miłości, a nie dla pokrzywdzenia męża żony, zasługiwało na lżejszą karę, niż to, któreby było złośliwie uczynione, i że toż o postępku brata jej rzec było można, gdyż krzywdy ani złości wyrządzić nie chciał, ale gwałtowną powodowany miłością, popełnił to, za co był skazany, a dla naprawienia zła, gotów był panienkę poślubić.
A chociaż prawo chciało mieć, aby to gwałtowników nie uwalniało, mógł przecie Jurysta, jako mąż mądry, surowość jego złagodzić.
Inne też przywodząc racye, starała się skłonić namiestnika, aby przebaczył nieszczęśliwemu.
Jurysta, któremu nie mniejszą sprawiało przyjemność słuchać wdzięcznej mowy Epityi, jako i wielkiej jej piękności się przypatrywać, po dwakroć kazał sobie jedno powtarzać, a brudną zdjęty żądzą, myśl swą obrócił ku temu, by ten sam popełnił występek, za który na śmierć skazał Vicon’a i rzekł:
Epityo, to coś mówiła, do tyla bratu twojemu posłużyło, że tam, gdzie jutro głowę ściąć mu miano, nakażę zwlec wykonanie wyroku, aż rozważę, com słyszał, a jeśli uznam, iż mogę brata twojego uwolnić, oddam ci go tem chętniej, iż mi żal widzieć na śmierć wiedzionym dla prawa, które tego wymaga.
Epitya, z tych słów powziąwszy otuchę, podziękowała mu za uprzejmość jego, za którą wdzięczność mu wieczną przyrzekła, mając nadzieję, że rozważywszy sprawę i to, co mówiła, uraduje ją wolnością brata. Jurysta rzekł, iż uczyniłby to i spełnił jej żądanie, gdyby mógł, nie obrażając przez to sprawiedliwości.