Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/150

Ta strona została przepisana.

kus przyjął moją przysięgę, a Pluton zapisał ją w księdze przeznaczeń.
— Jono! uczynię wszystko dla ocalenia Glauka, ale nie wiń mnie, jeżeli los nie będzie przyjazny moim wysiłkom. Noc nadchodzi. Zostawiam ciebie i będę modlił się do bogów, aby zesłali na ciebie sny przychylniejsze dla miłości Arbacesa.
Wyszedł. Nie zamierzał ocalić Glauka. Zresztą po wyroku nie mógł już tego uczynić. Liczył na to, że bogobojność Jony zniewoli ją do posłuszeństwa woli przeznaczeń i że z czasem ból jej po stracie Glauka się ukoi, a śród nowych wrażeń zdobędzie ją swoją miłością.
Gdy go na noc rozbierali niewolnicy, przypomniał sobie Nidję. Uznał za rzecz ważną, aby nie zobaczyła się ona przypadkiem, dzięki usłużności niewolnic, z Joną i nie powiadomiła jej o zamąceniu umysłu Glauka płynem czarownicy, co usprawiedliwiałoby czyn brata, zaprzeczany przez nią instynktem, ale w który — jak sądził — będzie musiała uwierzyć wobec skazującego wyroku senatu. Opowieść niewidomej o jego udziale przy zaopatrzeniu Julji w jadowity trunek dla Glauka zdradziłaby jego rękę w zaszłem nieszczęściu.
— Kaljaszu! — rzekł do wyzwoleńca — idź i powiedz Sozji, aby nie wypuszczał uwięzionej na krok z celi i nie dopuszczał do niej nikogo. Odpowiada mi za to głową!
Kaljasz zdziwiony nie znalazł Sozji na posterunku. Zawołał; usłyszał z celi krzyk wartownika: „Otwórz!“ Odsunął zasuwkę.
— Co się stało?
— Ach, Kaljaszu! Tesaljanka zbiegła.
— W takim razie powieś się. Pan przysyła mnie z rozkazem, ażebyś jej strzegł czujnie. Ale jak uciec mogła?