Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/164

Ta strona została przepisana.

niezręcznych posługaczy, których przełożonemu edyl z tego powodu zagroził surową karą.
Trąby zapowiedziały poprzedzającą walki procesję gladjatorów. I zaraz gwar rozmów na temat ich zalet, sporów o przewadze piękności i siły tych, lub owych, okrzyków zachwytu kobiecego i propozycyj zakładów męskich napełnił trybuny. Urwała się muzyka wojskowa i rozpoczęły się pierwsze zapasy straszliwych igrzysk, których końcem miała być najkrwawsza apoteoza, najmocniej pobudzające nerwy — walka Glauka z lwem i Nazarejczyka z tygrysem.
Wstępne potyczki z okresem bezkrwawym, trwające godzinę, zajęły tylko miłośników sztuki szermierstwa, podziwiających równość sił i zręczności w walce nieroztrzygniętej na czas oznaczony. Walkę na ostre, zagrzewającą tłumy, rozpoczęli dwaj gladjatorzy z Galji. Nobilior, natarłszy z konia na drugiego jeźdźca, Berbiksa, zwalił go włócznią. Zapasy te podobne były do turniejów naszego średniowiecza.
— Habet! — zawołał zimno Pausa, co było znakiem dobicia zwyciężonego. Ale publiczność, jeszcze nie podniecona zapachem krwi, skorzystała ze swego przywileju, podając znak miłosierdzia. Litość była niewczesna. Oczy Galla zagasły. Wywleczono hakiem trupa i zasypano czarną krew świeżym piaskiem.
Entuzjazm obudziła druga walka „na rękawice”, opatrzone rzemieniami i blachami zwiększającemi siłę pięści — rodzaj starożytnego boksu. Powabny Lidon, powaliwszy ciężkiego atletę Tetraidesa, uchodzącego dotąd za niezwyciężonego, pozyskał serca widzów. Wściekali się tylko ci, co przegrali wielkie sumy zakładu, a śród nich najbardziej klął Klaudjusz. Pobity został wyniesiony dla ocucenia, ale niebawem powrócili posługacze z oznajmieniem, iż nie daje znaków życia.
Triumfator Lidon winien był jeszcze raz wystąpić do walki — tym razem na miecze — z jednym ze