Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/38

Ta strona została przepisana.

dzież i spędzała długie godziny na rozmowach o wypadkach dnia, rozprawianiu o spektaklach, igrzyskach, wystawach, o których głosiły malowane i pisane na murach portyku afisze.
W apoditerium — wspaniałej sali rozbieralnej, pod malowanem w karmazynowe i białe pasy sklepieniem, stojąc wpośrodku na lśniącej mozajkowej posadzce, poeta Fulwjusz, „nowa nieśmiertelność czasu“, odczytywał z rozwiniętego papyrusu nową odę, sławiącą w nadętych wyrazach łaskawość cesarza Tytusa i wspaniałość jego uczt. Dwudziestu ludzi, których rozbierali tymczasem niewolnicy, słuchało, darząc twórcę oklaskami. Rozeszli się następnie po różnych oddziałach kąpieli, już wypełnionych amatorami wszelkich uciech łaźni. Jedni udawali się do tepidarium, dającego rozkosznie łagodne ciepło z pod ogrzanej posadzki, inni do sudatorium, gdzie otulała ich gęsta para, wywołując obfite poty, inni jeszcza pluskali się w sadzawkach calidarium, chłodzili deszczem wonnej wody w frigidarium, odpoczywali w lekkich szatach na miękiem posłaniu, albo przesadzali się w niedorzecznościach kąpielowych, poddając się nacieraniu przez niewolników mnóstwem najrzadszych pomad, przywożonych z krańców świata w naczyniach złotych, alabastrowych, kryształowych, wysadzanych kosztownemi kamieniami.
Towarzysz Glauka Lepidus zwykł był przechodzić przez wszystkie etapyi rozkosze tych kąpieli. Salustjusz starał się dotrzymywać placu tym, którzy godzinami całemi aż do utraty tchu przebywali w obłokach pary, ale rychło uciekał. Glaukus wykonywał ruchy gimnastyczne i pławił się w chłodnej wodzie obszernej sadzawki. Kiedy zeszli się w odpoczywalni, gdzie wylęgało się na poduszkach już wielu innych, zastali tam Djomedesa. Stękał po obfitej transpiracji, ledwo, dyszał przy nacieraniu, gromił niewolnika za „ciężkie ręce”, a spostrzegłszy Glauka, zwrócił się