Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/109

Ta strona została skorygowana.

utrzymania dla siebie? — dowiadywał się mój inkwizytor badawczo.
— Możesz pan zaspokoić swą ciekawość, zwracając się w prost do Raffles’a — odparłem — Szkoda, żeś go nie zapytał publicznie na meeting’u, czem się trudni.
Rozdrażnienie moje, było coraz widoczniejszem a w miarę tego wzmagała się natarczywość Nasmyth’a.
— Z tajemniczości, jaką pan usiłujesz rzecz tę pokrywać, możnaby wnosić, że on prowadzi jakieś hańbiące rzemiosło — dowodził — Nazywam grę w krokieta szkodliwym sportem, gdy jest uprawiany przez ludzi mianujących się gentlemenami i zaświadczających o swem pochodzeniu szlacheckiem elegancją noszonej odzieży jedynie. Namiętny szał do gimnastycznych zapasów, poczytuję za klęskę współczesnej doby a ubieganie się o palmę pierszeństwa w tym sporcie, uważam za jeden z najgorszych objawów niedorzecznej manii. Niema teraz różnicy między gentlemenami z urodzenia i graczami zawodowymi; inaczej było za moich czasów, amatorzy byli tylko amatorami, a sportowcy sportsmenami, Raffles’owie nie marnowali całego życia na grę w krokieta. Wprawdzie pański towarzysz używa sławy pierwszorzędnego zapaśnika, co go tłomaczy w części. Ja wszelakoż raczej niżeli takim graczem, wolałbym widzieć syna mego, wiesz czem?
Nie byłem ciekawy dowiedzieć się tego, wyczekiwałem jednak z niepokojem końcowego zdania starego zrzędy.
— Wolałbym go widzieć złodziejem! — zawołał Nasmyth z uniesieniem, poczem rzuciwszy na mnie piorunujące wejrzenie, odszedł, wykręciwszy się na pięcie.
Odniosłem jakby moralną porażkę, lubo niebawem większej jeszcze miałem doznać przykrości. Czy słowa