Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/144

Ta strona została skorygowana.

— Nie wrócił jeszcze... zostałem złapany.
— Złapany!
— W pułapkę, którą zastawił. Słuszna to dla mnie kara... Trudno uwierzyć, że jestem schwytany w końcu.
— Wszak nam mówił, że tę pułapkę zastawia zawsze w nocy! Oh! Raffles’ie, jaki to rodzaj pułapki? Co wypada czynić? Czy zabrać narzędzia?
Głos mego przyjaciela był coraz słabszym stopniowo, a na ostatnie pytania, nie otrzymałem odpowiedzi. Ponawiałem te pytania ciągle, dowiadując się, czy Raffles obecny jeszcze, ale słyszałem tylko metaliczne drżenie drutów aparatu, a wreszcie, gdy trzymałem uparcie przy uchu trąbkę przyrządu, doszedł mnie bolesny jęk i przerażający odgłos padającego na podłogę ciała ludzkiego.
Przejęty trwogą pobiegłem do sypialni, wdziewając śpiesznie ubranie wieczorowe, zdjęte przed chwilą, sam jednak nie wiedziałem, co robię. Później dopiero spostrzegłem, że bezwiednie włożyłem świeży krawat i zawiązałem go zręczniej niż zwykle, nie myślałem jednak o niczem innem, jak tylko o Raffles’ie pochwyconym w djabelską pułapkę i o przeklętym potworze, mogącym zemdlonemu przyjacielowi zadać cios śmiertelny. W wyobraźni mojej widziałem groźną postać szermierza na pięści, wsławionego pod nazwą Barney’a Maguire.
Przed tygodniem ja i Raffles, byliśmy mu przedstawieni w klubie Bokserów. Głośny atleta Stanów Zjednoczonych, dumny z odnoszonych krwawych tryumfów po tamtej stronie oceanu, chciwy był zbierania nowych laurów na naszej półkuli. Reputacya jego wszelakoż wyprzedziła gbura na ląd stary, pierwszorzę-