Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/147

Ta strona została skorygowana.

W każdym razie wiedziałem, z czem się odezwać, gdy stanę w obec Barney’a. Tragiczne zakończenie rozmowy mojej z Raffles’em przez telefon wynikło może wskutek niespodziewanego powrotu do domu gospodarza i gwałtownego jego obejścia z nieproszonym gościem. W takim razie powiem siłaczowi, że ja założyłem się z Raffles’em, o urządzenie jego pułapki, na złodziei i przybyłem sprawdzić, który z nas wygrał zakład, nie przyznając się, że Raffles wywołał mnie z łóżka na swój ratunek. Jeśli przeciwnie nie zastanę atlety w domu, mój plan działania zależnym będzie od tego, kto na mój dzwonek drzwi mieszkania otworzy.
Miałem czas rozważyć wszystko, dzwoniąc czas długi do owych drzwi napróżno. Zaglądałem przez szkiełko w skrzynce na listy i dojrzałem, że w sieni ciemno było a dochodziło tylko słabe światełko z pokoju od tyłu. Był to właśnie pokój, w którym Maguire przechowywał swoje trofea i swoją pułapkę. W całym domu panowała głęboka cisza; czyżby w ciągu dwudziestu minut, zużytych przezemnie na ubranie i dojechanie na miejsce, zaciągnięto nieszczęśliwego intruza do jakiego lochu, lub oddano go w ręce policyi? Myśl ta była przerażającą, lecz w chwili gdy ponawiałem bezskuteczne dzwonienie, wątpliwość moja w tym względzie rozstrzygniętą została w sposób nieoczekiwany.
Powóz dwukonny jadący od strony Picadilly, zatrzymał się przed domem i z niemałem zdumieniem ujrzałem wysiadającego z niego atletę w towarzystwie dwóch innych osób. Byłem przyłapany z kolei! W świetle palącej się naprzeciwko latarni widziałem trzy pary oczu we mnie wlepione. Siłacz przed staczanemi zapasami, wyglądał na przystojnego lubo pospolitego fanfa-