Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/16

Ta strona została skorygowana.

— Cóż z tego! — odparłem z żałosnem westchnieniem. — Dowodziłeś, że wypada z nią zerwać. Szczęśliwie się stało, że nie czekając twojej rady, sam o tem pomyślałem i pisałem do niej w tym celu w niedzielę. Dziś mamy wtorek, a dotychczas nie odpowiedziała ani jednem słowem; to przyczynia mi ciężkiego niepokoju.
— Może adresowałeś list do Palace-Gardens?
— Nie; wysłałem moją odezwę na wieś; gdziekolwiek jednak przebywałaby adresatka, mogłaby mnie już dojść jej odpowiedź.
W Albany przystanęliśmy w pobliżu Picadilly.
— Nie radbyś zajść do domu i przekonać się, czy list nie czeka tam na ciebie? — pytał Raffles.
— Nie mam tego zamiaru — odparłem. — Skoro postanowiłem zerwać z nią, zapóźno już cofać powziętą decyzyę. Zaniechałem dalszej znajomości z tą kobietą i gotów jestem dotrzymać ci placu.
Ręka, rzucająca najzręczniej w Europie kulami bilardowemi, spadła na moje ramię z zadziwiającą szybkością.
— Bardzo dobrze, Bunny; zatem rzecz skończona, ale odpowiedzialność niechaj spadnie na głowę twoją, jeśli ci się przytrafi co złego. Tymczasem wstąpmy do mnie dla wypalenia cygara i wypicia filiżanki herbaty, w jakiej musisz zagustować dla nabrania animuszu w nowem twojem rzemiośle. Gdy nadejdzie pora właściwa, wyruszymy razem na zdobycie złotego runa, mój chłopcze.
Mam żywo w pamięci chwile spędzone w jego pokoju, z oczyma niespokojnie śledzącemi posuwanie się wskazówek na zegarze, podczas gdy w myśli usiłowałem daremnie rozwiązać tajemniczą zagadkę, której wyjaśnienia Raffles odmawiał mi nielitościwie. Przpyuszczał,