Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/166

Ta strona została skorygowana.

mując w niej konie wyścigowe, których okazy nagradzane były na wystawach inwentarza. Odkąd wyprowadziliśmy się z drogiego domu; nigdy noga moja nie postała w tej miejscowości, ale odwiedzałem niekiedy dawnych przyjaciół w sąsiedztwie i nie mogłem wówczas oprzeć się chęci zobaczenia stron rodzinnych, gdzie upłynęły najszczęśliwsze lata mego życia. O ile tedy mogłem widzieć, stojąc na gościńcu, dom mieszkalny tylko nowonabywca pozostawił w tym stanie w jakim był za naszych czasów.
Druga wymówka, którą usiłowałem tłomaczyć się przed sobą samym, nie zdoła może przekonać czytelników; pragnąłem dorównać Raffles’owi śmiałością w różnego rodzaju złodziejskich przedsięwzięciach. On obstawał przy podziale zysków; chciałem, część moją nie zawdzięczać jego wspaniałomyślności wyłącznie i to skłoniło mnie do zerwania z tradycyami przeszłości. Jeden był tylko dom w Anglii, którego rozkład lepiej znałem od Raffles’a; w tym razie tedy ja byłbym przewodnikiem a mój przyjaciel musiałby z konieczności drugorzędną tylko odgrywać rolę. Domyślał się on moich intencyi; te samolubne pobudki nie tyle go raziły, co profanacya pamiątek rodzinnych, jakiej chciałem się dopuścić; lecz serce opancerzyłem w bezwzględną obojętność; Raffles zaś przez delikatność nie śmiał czynić mi uwag w tym razie.
W mej duszy znieczulenie moralne graniczyło niemal z cynizmem. Z pamięci odrysowałem plan domu rodzinnego i pojechałem do znajomych w sąsiedztwie z niegodnym zamiarem dokładniejszego rozpatrzenia się w miejscowości. Nawet Raffles nie mógł ukryć swego zdumienia, gdy mu pokazałem moje rysunki; krytykę swoją jednak wyraził tylko odnośnie do domu.