Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/173

Ta strona została skorygowana.

busowym. Przyrządy zostały wydobyte i złożone w kąciku pod murem, gdzie niegdyś przechowywałem wydrążone na zabawki dynie.
Gdyśmy jednak weszli przez mój dawny pokój do środka domu i oświetlonym korytarzem dostali się do sypialni, poczułem, jak nikczemną odgrywam rolę. Metalowe, zdobne w bronzy łóżka, zastąpiły olbrzymie mahoniowe łoże, na którem ujrzałem światło dzienne. Drzwi zachowane były z dawnych czasów; ileż razy klamki w nich naciskałem drobnemi dziecięcemi rączętami! Owe drzwi właśnie Raffles podpierał klinem, zamknąwszy je cicho.
— Tamte prowadzą zapewne do ubieralni? — pytał mój przyjaciel — mógłbyś je podeprzeć od wewnętrznej strony.
Z owemi drzwiami załatwiłem się w jednej chwili, gdyż przy nich była zasuwka. Zbudzone wyrzuty sumienia moją ruchliwość czyniły więcej jeszcze gorączkową. Zabrałem drabinkę sznurową i spuściłem ją z okna sypialnego pokoju, aby przygotować zawczasu drogę do odwrotu; chciałem przekonać towarzysza, że dorównać mu potrafię przezornością; rachowałem na jego instynkt wszelakoż, w odnalezieniu poszukiwanych klejnotów. Zapaliłem gaz, przypuszczając, że to nie może nam grozić niebezpieczeństwem i przy tem świetle Raffles zabrał się do dzieła.
W pokoju dużo było mebli, między innymi staroświecka szyfonierka mahoniowa, z której wyrzucaliśmy zawartość każdej szuflady na łóżko. Znajdowały się w nich przedmioty mogące budzić pożądliwość ludzką, ale drobiazgi te nie przypadały nam do gustu. Z każdą ubiegającą minutą położenie stawało się grożniejszem; towarzystwo na dole zostawiliśmy przy deserze; pani do-