Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/183

Ta strona została skorygowana.

czyzna w pełnym do konnej jazdy stroju. Poklepał mnie żartobliwie po ramieniu i rzekł:
— Przepraszam cię Bunny, że bawiłem tak długo, ale w ubraniu jakie mieliśmy na sobie, wyjść stąd nie moglibyśmy nigdy; ten kostyum sportsmana przeobraził mnie w innego człowieka; masz tu garnitur młodego Guilemard’a, który tobie nada postać odmienną.
— Więc chodziłeś znowu do dworu?
— Byłem do tego zmuszony; czekałem, aż się pospią wszyscy i to mi zabrało dobrą godzinę czasu. Potem dostałem się najspokojniej do ubieralni, gdzie mogłem dobrać dla siebie strój odpowiedni; trudniej było zakraść się do pokoju młodego dzieca, ale, jak widzisz, przezwyciężyłem tę trudność; byle tylko ubranie leżało dobrze na tobie. Daj mi twój tużurek, wypełnię kieszenie kamieniami i wrzucę wraz z moim surdutem do stawu. Musimy śpieszyć się, jeśli chcemy trafić na pierwszy ranny pociąg.
Ów pociąg wychodzi ze stacyi o g. 6 m. 20, a tego wiosennego poranku był przy jego odejściu agent policyi w urzędowej czapce, który tak pilnie szukał w wagonach dwóch brudnych rzezimieszków, iż nie zwrócił uwagi na eleganckiego sportsmana w butach ze stylpami i towarzyszącego mu w kurtce żokiejskiej człowieka.
Między Battersea a Picadilly, przesiadaliśmy się razy kilka, dochodziła już więc godzina dziewiąta, gdy znaleźliśmy się nareszcie w Albany, występując we właściwem mnie i Raffles’owi charakterze.
— Teraz — rzekł mój przyjaciel — wypada nam przedewszystkiem zajrzeć do zabranych skórzanych pudełek, których na miejscu nie mieliśmy czasu otworzyć. Mówię o tych, jakie tobie, Bunny, dałem, bo moje o-