Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/189

Ta strona została skorygowana.

dzienniku, że nie mógłbym przysiądz za ich tożsamość. Niema innego środka, musimy przekonać się, sprawdzając fakt na miejscu.
— W takim razie pójdziesz sam jeden — odciąłem szorstko — Powierzchowność twoja uległa zmianie, mnie gotowi poznać od pierwszego rzutu oka.
— Niewątpliwie Bunny, ale gdybyś mógł wyrobić dla nas kartę wejścia...
— Kartę wejścia! — zawołałem uradowany — naturalnie zmieniłoby to położenie rzeczy. Któż jednak mógłby dać kartę wejścia na tę lub inną wystawę, wypuszczonemu z więzienia jak ja, przestępcy?
Raffles wziął znów do ręki dziennik, wzruszając ramionami ze zniecierpliwienia.
— Człowiek, który pisał ten artykuł, miał taką kartę — rzekł krótko — otrzymał ją od swego przełożonego i ty mógłbyś dostać podobną, zwróciwszy się do waszego redaktora. Nie czyń jednak tego, proszę Bunny; zbyt ciężką byłoby dla ciebie próbą narażanie się na kłopot chwilowy, dla dogodzenia mojej fantazyi. Gdybym poszedł w zastępstwie twojem i został schwytany, byłoby to zbyt wielką dla ciebie przykrością! Nie obawiaj się, nie narażę cię na tę przykrość, kochany chłopcze; pozwól mi w dalszym ciągu czytać dziennik.
Czy potrzebuję mówić, że po uczynionej mi przymówce, myślałem tylko o spełnieniu życzeń przyjaciela, nie stawiając dalszych trudności. Przywykłem do wybuchów złego humoru zestarzałego już wówczas Raffles’a i rozumiałem powód jego rozdrażnienia. On dotkliwiej odczuwał ujemne warunki naszej egzystencyi. Popełnione w społeczeństwie winy odpokutowałem więzieniem; przypuszczano zaś, iż Raffles zginął i w skutek śmierci uszedł kary. Z tego wynikało, że mogłem wy-