Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/19

Ta strona została skorygowana.

prawny Don-Jouan, może tej nocy nie wracać do domu wcale.
— Zatem drugi egzemplarz Aleksego Carruther! — szepnąłem, przypomniawszy sobie człowieka, który wśród członków wzmiankowanej rodziny najmniej był mi sympatyczny.
— Mogą być braćmi rodzonymi z usposobienia — odparł Raffles, znający wszystkich hulaków w mieście. — Z tem wszystkiem, Bunny, sądzę, że obecność twoja jest mi niepotrzebną.
— Dlaczego?
— Jeśli drzwi frontowe przymknięte tylko, a dokładne są twoje objaśnienia tyczące się zamków sztucznych, wejdę do domu śmiało, jak gdybym był synem miejscowych gospodarzy.
To mówiąc, brzęknął pęczkiem kluczy noszonych przy łańcuszku od zegarka, jak zwykli nosić uczciwi ludzie swoje klucze od zatrzasku.
— Zapominasz o drzwiach wewnętrznych i o skarbcu.
— Prawda; mógłbyś w tem być mi pomocnym. Nie radbym jednak narażać cię bez koniecznej do tego potrzeby.
— Próżne skrupuły; wskażę ci drogę — odparłem i bezzwłocznie przeszedłem szeroką ulicę z okazałymi ogrodami dokoła domów, a szedłem tak śmiało, jak gdyby gmach, do którego dążyłem, był moją własnością. Sądziłem, że Raffles pozostał w tyle, gdyż nie słyszałem kroków jego za sobą, lecz odwróciwszy się, ujrzałem go tuż obok, gdym stanął przy bramie.
— Muszę cię nauczyć chodzić — mówił, potrząsając głową — nie powinieneś piętami dotykać ziemi. Stąpaj po darninie nad uliczką; żwir pod nogami szele-