Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/195

Ta strona została skorygowana.

chwili gdy otrzymają, pieniądze na uiszczenie należności. Zrobili więc z kosztownych fraszek paczkę, opieczętowali swemi pieczęciami, następnie zwrócili ją jubilerowi z zastrzeżeniem, iżby nie naruszając pieczęci, czekał tydzień lub dwa i wydał depozyt kupującym dopiero po otrzymaniu umówionej sumy. Czyż nie dobry układ, powiedzcie sami panowie?
— Bardzo dobry przytwierdził sentencyonalnie Raffles.
— Tego samego zdania był jubiler — mówił w dalszym ciągu urzędnik — łatwo odgadnąć, co się później stało; o Amerykanach nic więcej nie słyszano a łatwowierny człowiek znalazł w paczce zamiast swoich klejnotów, tę oto cygarnicę z kawałkami lodowatego cukru.
— Zręczne łotry! — zawołałem z udanym zachwytem.
— Wszak prawda? — mówił z tryumfem młodzieniec — Podstępne hultaje z tych Amerykanów, daleko szukać podobnych im oszustów.
— Zapewne — potakiwał mój siwowłosy przyjaciel — a może dodał jakby wpadając nagle na domysł — tę sztuczkę urządził Raffles.
— Błędne pan czynisz wnioski — zaprzeczył nasz przewodnik — tamten oddawna już pokutował za swoje grzechy w Hadesie.
— Jesteś pan tego pewny? — dowiadywał się Raffles — czy odnaleziono jego ciało?
— Odnaleziono i pogrzebano — dowodził bujną wyobraźnią obdarzony urzędnik.
— Przytem — wtrąciłem znudzony niedorzeczną gadaniną — Raffles nie paliłby nigdy tak drogich papierosów; dla niego nie mogły być dostępne wysokiego ga-