Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/205

Ta strona została skorygowana.

— Chyba nie w skrzyni?
— Wewnątrz niej właśnie.
— Może ostatecznie schroniłeś się do drewnianej paki, ale gdzie zmierzałeś cichaczem, gdy wykradłeś się z sali za memi plecami?
— Nie wykradałem się z sali wcale; skryłem się zaraz....
— W skrzyni?
— Nieinaczej.
Parsknąłem głośnym śmiechem.
— Nie wyprowadzisz mnie tak łatwo w pole, mój kochany — dowodziłem — oglądałem wszystkie przedmioty, stojące na wieku tej skrzyni, ani jeden z nich nie był poruszony. Widziałem pana inspektora, zwracającego na to samo uwagę swoich towarzyszy.
— A ja słyszałem czynione przez niego domysły.
— Nie mogłeś tego słyszeć.
— Przeciwnie, uszu moich dochodziło wszystko dokładnie. Dlaczego spoglądasz na mnie Bunny, tak zdziwionemi oczyma; przypomnij sobie, co mówiłem do głupowatego młodzieńca z wysokim kołnierzem u koszuli? Pamiętasz, że go pytałem, czy skrzynia ma dno podwójne?
— Przypominam to sobie.
— Sądziłeś, że słowa te na wiatr były wyrzeczone? Nie przyszło ci namyśl, że chcę się dowiedzieć, czy kto w Scotland-Yard’zie poznajomiony jest z urządzeniem mojej skrzyni, opatrzonej dnem podwójnem. Za naciśnięciem sprężyny z boku ściana jedna usuwa się jak front kartonowego domku dla lalek, co prostsze daleko od podnoszenia wieka w górze.