Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/210

Ta strona została skorygowana.

żenie ustąpiło wprędce, gdyś mi powiedział, gdzie odniosłeś rany. Szanuję każdego i zazdroszczę wszystkim, których nazwiska znajduję na strasznej liście, wypełniającej codziennie nasze gazety. Dowiedziawszy się w ten sposób o zaszczytnej śmierci pana Raffles’a, nie wiedziałam nic o smutnych losach twoich. Pragnęłam nadto pomówić z tobą o zmarłym przyjacielu, a to co miałam ci o nim powiedzieć, nie mogło być wyrażone w kilku słowach na ulicy. Dla tego żądałam twego adresu.
„Zauważyłeś, że wspominałam o panu Raffles’ie jakby o dobrym znajomym. Widziałam go z daleka razy kilka grającego w krokieta, ty dużo mi o nim mówiłeś; spotkałam go jednak raz jeden w życiu po owej nocy, która miała nas rozłączyć oboje. Sądziłam, że wiesz o tem naszem spotkaniu z twoim przyjacielem, wczoraj jednak przekonałam się, że fakt ów jest ci nieznany, postanowiłam zatem opisać wszystko szczegółowo.
„Tej nocy — to jest następnego wieczoru po wiadomem ci zajściu — wszyscy wyszli z domu i zostałam sama jedna w Palace Gardens. Po obiedzie w salonie zapaliłam światło, gdy naraz przez balkon wszedł pan Raffles. Znałam go, jak już wspomniałam, z widzenia; zdawał się, zdziwiony, że nie uprzedzono mnie o jego przyjściu, lecz ta wizyta stanowiła dla mnie tak przykrą niespodziankę, iż nie zwracałam na nic innego uwagi. Czułam instynktownie, że on przychodzi w poselstwie od ciebie i to właśnie rozgoryczało mnie srodze, Jakby odgadując myśli moje, pan Raffles zapewniał uroczyście, że nic nie wiesz o jego do mnie przyjściu, że nie byłbyś chciał dopuścić do tego, lecz on od-