Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/37

Ta strona została skorygowana.

wając podane mi przez niego banknoty. Jak zdołamy ją przewieźć w godzinach czynności bankowych, bez zwracania na to niczyjej uwagi?
Raffles skinął z uznaniem głową.
— Cieszy mnie — rzekł — iż tak prędko nabyłeś zawodowego doświadczenia. Myślałem zrazu, że będziesz mógł tę skrzynkę nocną porą sprowadzić do siebie, lecz mógłby cię kto dostrzedz i uznałem, że lepiej to uczynić za dnia dla nieściągania podejrzeń. Jazda na miejsce z ładunkiem zabierze ci kwadrans czasu, najlepiej więc, iżbyś załatwił się z tem jutro o trzy kwadranse na dziesiątą. Musisz jednak zaraz teraz podążyć do banku, jeśli chcesz należycie przygotować wszystko i wnieść do kasy pieniądze po południu.
Ta stanowczość i dowolne rozrządzanie moją osobą wiernie maluje ówczesnego Raffles’a, który wyciągnął bezzwłocznie rękę do mnie z pożegnaniem. Byłbym chętnie jeszcze wypalił papierosa, gdyż miałem dwie do rozstrzygnięcia wątpliwości. Przedewszystkiem pragnąłem dowiedzieć się, gdzie odjeżdża mój przyjaciel, a to objaśnienie wymogłem na nim w chwili, gdym już zapinał paltot i wkładał rękawiczki.
— Do Szkocyi — oświadczył krótko.
— Tam chcesz spędzić święta Wielkanocne? — pytałem zdziwiony.
— Dla wyuczenia się miejscowego narzecza — tłómaczył. — Nie władam żadnym cudzoziemskim językiem, ale ojczystą mowę pragnę uprawiać we wszystkich jej odcieniach. O pożytku takiej znajomości miałeś sposobność sam się przekonać, Bunny. Przyswoiłem sobie dyalekty używane w Irlandyi w Devonshire, w Norfolk, w Yorkshire, tylko akcent mowy szko-