Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/38

Ta strona została skorygowana.

ckiej muszę mieć czystszy i nad tem popracować zamierzam.
— Nie powiedziałeś dotychczas, gdzie adresować listy?
— Pierwszy napiszę do ciebie, Bunny.
— Pozwól przynajmniej odprowadzić się na dworzec — prosiłem, odchodząc — przyrzekam nie spojrzeć na bilet kolejowy; powiedz tylko, którym jedziesz pociągiem?
— Wychodzącym o jedenastej minut dziesięć z Euston.
Odszedłem, o nic więcej nie pytając, bo czytałem zniecierpliwienie na twarzy Raffles’a. Potrafił wszystko wyłożyć dokładnie, unikając długich dyskusyj, w których ja miałem upodobanie. Rachowałem, że będziemy mogli spożyć razem obiad, a zawód przyczyniał mi niezadowolenia; siedziałem chmurny, póki nie przyszło mi na myśl przeliczyć dane przez niego banknoty, poczem nie mogłem już chować do przyjaciela urazy. Suma była znaczna, co dowodziło, iż Raffles pragnął, abym czas spędzał przyjemnie mimo jego nieobecności. Bez skrupułu tedy powtórzyłem urzędnikom w banku ułożoną przez niego bajeczkę i przygotowałem wszystko dla złożenia w depozycie skrzynki następnego rana. Załatwiwszy się z tem, pojechałem do klubu, mając nadzieję, że zjawi się tam mój przyjaciel i jak tego pragnąłem, zjemy razem obiad; zawiodłem się w tym względzie. O ileż przykrzejszy był mój zawód dnia następnego, gdy podążyłem do Albany.
— Pan Raffles wyjechał — rzekł odźwierny jakby z wymówką, gdyż cieszył się względami swego lokatora, który usługi jego wynagradzał hojnie.