Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/41

Ta strona została skorygowana.

Niemiła do rozwiązania zagadka! Pozbywszy się kłopotu i otrzymawszy od przyjaciela niespodziewany zasiłek pieniężny, obiecywałem sobie wesoło wieczór spędzić, lecz tajemniczy bilecik wbił mi ćwieczka w głowę; doszedł mnie późno w nocy; żałowałem, że go nie zostawiłem zapieczętowanym do rana.
Nie dziwiła mnie wzmianka, tycząca się Crawshay’a; byłem pewny, że Raffles miał słuszne powody zwracania na niego uwagę przed podróżą, jeśli nawet z gburem nie spotkali się oko w oko. Ów nicpoń i ta niespodziewana podróż Raffles’a musiały być niewątpliwie w blizkim z sobą związku; wprawdzie mój przyjaciel nic mi o tem nie wspominał, w każdym razie jednak zdobycz jego umieściłem bezpiecznie w banku, gdzie Crawshay nie mógłby do niej się dobrać. Byłem zupełnie pewny, że nie śledził za dorożką, gdym skrzynię przewoził zrana; przeczułbym obecność łotra przez skórę. Stanął mi w pamięci przyjaciel odźwiernego pomagający w odwożeniu kosztowności; zauważyłem jednak dokładnie rysy jego i pamiętałem oblicza Crawshay’a; stanowili dwa odrębne typy.
Trudno było myśleć o podnoszeniu bezzwłocznem depozytu z banku i przewożeniu powtórnem skrzyni, nie mając do tego usprawiedliwionych powodów. Rozważałem długie godziny, jak wypada postąpić. Pragnąłem służyć gorliwie Raffles’owi, mając na pamięci, co on dla mnie uczynił, jak od pierwszej chwili gotów był zawsze dążyć mi z pomocą. Nie potrzebuję taić, iż strachem przejmowała mnie myśl dostania się do więzienia za przeklętą skrzynię. On jednak na większe niejednokrotnie narażał się ryzyko; rad więc byłem przekonać go, że może również polegać na mojem dla niego poświęceniu.