Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/43

Ta strona została skorygowana.

przekonać, co przyczyną tego szmeru, Fawcett poszedł w tamtą stronę, lecz bezzwłocznie rzucił się na niego jakiś łotr olbrzymi, który powalił stróża na ziemię zanim ten ostatni zdołał wszcząć alarm.
„Fawcett nie może dostarczyć dokładnego rysopisu swego napastnika, czyli napastników, gdyż zdaniem jego więcej niżeli jeden człowiek brał udział w kradzieży. Gdy biedny człowiek odzyskał przytomność, nie było już śladu złodziei, za wyjątkiem palącej się świecy, zostawionej przez nich w korytarzu.
„Skarbiec stał otworem; jest obawa, że został opróżniony ze wszystkich skrzyń ze srebrem i innemi kosztownościami, składanemi o tej porze roku w depozycie z okazyi licznych wyjazdów z miasta na święta Wielkiejnocy, co złodzieje brali widocznie w rachubę. Inne sale banku nie były przez nich nawiedzane, a dostali się prawdopodobnie do skarbca przez piwnicę, służącą na skład węgli. Do chwili obecnej policya nie wpadła na ślad złoczyńców i nie aresztowała nikogo.”

∗                ∗

Byłem jakby tknięty paraliżem straszną wiadomością i mógłbym przysiądz, że mimo podzwrotnikowej temperatury, zimny pot oblewał mnie od stóp do głowy. Crawshay naturalnie! Crawshay wytropił znowu Raffles’a i jego łupy! Winę tego poczęści przypisywałem memu przyjacielowi: ostrzeżenie swoje przesłał zbyt późno, powinien był odrazu skrzynię u mnie złożyć, nie odstawiając jej do banku. Postąpił jak szaleniec, składając kosztowności swoje w miejscu tak dostępnem dla wszelkiego rodzaju indywiduów. Zasłużoną będzie karą dla Raflles’a, jeśli wyłącznie tylko jego skrzynka uległa grabieży.