Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/44

Ta strona została skorygowana.

Dreszcz jednak wstrząsnął mnie mimowoli na myśl o stracie, poniesionej przez towarzysza: był to zbiór występnie nabytych drogocennych przedmiotów. Jeśli rozbito skrzynię i zabrano z niej wszystko, zostawiając choćby jeden tylko drobiazg, ten drobiazg właśnie mógł wtrącić mego przyjaciela w ciemną otchłań więzienną. Crawshay zdolny był uczynić to rozmyślnie, mszcząc się na Raffles’ie bez skrupułów i wyrzutów sumienia.
Wiedziałem, co czynić obowiązkiem moim. Powinienem spełnić dosłownie otrzymane zlecenie: odebrać skrzynkę choćby z narażeniem własnego bezpieczeństwa. Gdyby Raffles zostawił mi chociaż swój adres, dokąd mógłbym telegramem przesłać mu ostrzeżenie! Trudno było o tem myśleć; na wykonanie planów moich miałem czas do czwartej, a dochodziła dopiero trzecia. Postanowiłem tedy wykąpać się, zważywszy, że na powtórną kąpiel taką mogłem czekać długie lata.
Nie byłem wszelakoż w stanie korzystać jak należy z tej przyjemności; czyniłem wszystko machinalnie wobec ciężkiej troski, przygniatającej mi serce; zapomniałem nawet dać sześć pensów posługaczowi, póki żałosną na pożegnanie intonacyą głosu nie przypomniał mimowolnego uchybienia mego przyjętym zwyczajom. Sofa w galeryi wypoczynkowej — ulubiona moja sofa w zacisznym kąciku, którą przychodząc, zamówiłem sobie — przemieniła się dla mnie w madejowe łoże ze wstrętnemi widziadłami tapczanów więziennych!
Nadmienić jeszcze muszę, iż dochodziły mnie komentarze o spełnionej kradzieży, czynione przez gości kąpielowych na sąsiednich kanapach. Nadstawiałem uszy, lecz nie słyszałem pożądanego objaśnienia wypadku; jadąc zaś na ulicę Slaone, widziałem doniesienie o zaszłem wydarzeniu na wszystkich słupach ulicznych,