Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/55

Ta strona została skorygowana.

miasta, a sąsiedzi ani się domyślają mojej obecności; wprawdzie wyznać muszę, iż wszyscy bawią na letnich mieszkaniach. Nie trzymam też sługi żadnej, sam zaspakajam potrzeby moje, jakbym był osiedleńcom na bezludnej wyspie. Nie mam zresztą dużo zajęcia; używam wypoczynku i od nie wiem ilu lat nie przewertowałem tylu książek poważnej treści. Czyż to niewygląda na ironię losu, Bunny? człowiek, od którego dom wynajęłem, jest inspektorem więzień Jego Królewskiej Mości, a gabinet pana inspektora magazynem wiadomości tyczących się spraw kryminalnych. Zabawnie leżeć wygodnie na sofie i mieć przed oczyma jakby obraz siebie samego.
— Niewątpliwie jednak musisz używać dużo ruchu? — zagadnąłem, prowadził mnie bowiem przez kręte ścieżki Campden Hill a kroki jego były szybsze, elastyczniejsze niż kiedykolwiek.
— Nie miałem nigdy tyle ruchu w życiu — odparł — nie zgadłbyś nigdy jakiego rodzaju. Biegnę za dorożkami! Nie inaczej Bunny; wychodzę o zmroku i czekam na przychodzące pociągi w Euston, lub King’s Cross, poczem upatruję sobie pasażerów i pędzę za ich powozem nieraz trzy lub cztery mile angielskie, dostając niekiedy tylko w zysku za uszy; to jednak człowieka utrzymuje w sztosie. Jeśli podróżni dobrotliwego usposobienia, pozwalają wnosić za sobą pakunki na górę, tym sposobem zebrałem spostrzeżenia o urządzeniu domu w niejednej pańskiej rezydencyi, co przyda mi się w jesieni. Słowem, Bunny, biorąc w rachubę nabyte wiadomości, odrastającą brodę i inne korzyści ze spędzonych chwil wakacyjnych, mam nadzieję mieć dobry sezon jesienny, zanim włóczący się po świecie Raffles wróci oficyalnie do Londynu.