Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/58

Ta strona została skorygowana.

tylko w kręgu niewielkim, resztę pokoju zostawiając w cieniu.
— Przykro mi Bunny — rzekł Reffles, siadając na podstawce pulpitu, z którego wierzch był odjęty, i stawiając obok swą sztuczną latarkę. Przy świetle dziennem o ile ono dochodzi przez szpary okienicy, będziesz mógł ciekawość twoją zaspokoić. Jeśli sobie życzysz pisać, wierzch pulpitu stoi tam oparty o kominek. Bądź pewny, że nic ci zajęć twoich nie przerwie; zastrzega się tylko nie palenie światła olejnego czy elektrycznego w nocy. Jak można zauważyć, ostatniem staraniem właścicieli było szczelne zamknięcie okienic, co nie przeszkadza, że przez ich szpary możemy czynić obserwacye nad tylną stroną sąsiednich domów. Bądź ostrożny z telefonem! Gdybyś dotknął nieuważnie dzwonka, dowiedzianoby się tem samem, że dom nie jest pusty, a nie ręczę, czy pułkownik nie powiadomił w biurze telefonów, jak długo potrwa jego nieobecność. Musi on być niezmiernie staranny i akuratny, czego dowodem odcinki papieru zabezpieczające od kurzu grzbiety jego drogocennych książek.
— Jest pułkownikiem? — pytałem, domyślając się, że Raffles mówi o nieobecnym właścicielu domu.
— Pułkownikiem saperów a w dodatku inspektorem więzień; wiesz, co stanowi najmilszą dla niego rozrywkę? Strzelanie z rewolweru! Istny dyabeł nie człowiek; nie łatwo przyszłoby go usidlić, gdyby zjawił się tu niespodzianie.
— Gdzie on teraz bawi? — pytałem zaniepokojony — skąd wiedzieć możesz, iż nie dąży już z powrotem do Londynu.
— Przebywa w Szwajcaryi — odparł Raffles — napisał cały rozkład jazdy swojej i był łaskaw go zosta-