Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/69

Ta strona została skorygowana.

Raffles jednak śmiał się z mojej kobiecej draźliwości i zarzuciwszy pokrowiec na głowę pułkownika, wyprowadził mnie z pokoju.
Był to Raffles w szale niewidzianej nigdy u niego furyi, Raffles zapamiętały z bólu i złości, Rafles w uniesieniu rozpaczy, doświadczanej nieraz przez zbrodniarzy. Mimo to nie zadał on swej ofierze brutalnego ciosu, nie wyrzekł ani jednego słowa obelgi, nie przyczynił w części tyle bólu, ile sam znosił. Przyłapany został wprawdzie na gorącym uczynku, a słuszność była po stronie jego przeciwnika. Uznając wszelako nielegalność postępowania z jednej strony, a z drugiej biorąc pod uwagę nieszczęśliwy zbieg okoliczności, nie rozumiem, jakby Raffles mógł pogodzić większą okazywaną litość ze względami na nasze osobiste bezpieczeństwo. Gdyby poprzestał na stosowaniu surowych, lecz koniecznych środków, nie miałbym prawa obwiniać go o zbytnie okrócieństwo; lecz w łazience, mającej w oknie szyby matowe, przy świetle dziennem mogłem przekonać się o ujemnym wpływie odniesionej rany na usposobienie mego przyjaciela.
— Będę kulał z jaki miesiąc — rzekł — gdyby pułkownik wyszedł stąd żywy, jego zeznania o zadanej ranie gotoweby ściągnąć na mnie poszlaki, udowodnić tożsamość mojej osoby.
— Naturalnie, że wyjdzie on żywy z tej przygody — wtrąciłem — musimy być na to przygotowani.
— Czy wspominał, że spodziewa się przybycia służących lub żony? W takim razie należałoby załatwić się z nim prędko.
— Nie oczekuje na nieszczęście nikogo. Mówił, że gdyby nie listy, które potrzebował odebrać, mogli-