Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/70

Ta strona została skorygowana.

śmy jeszcze cały tydzień gospodarować w jego domu swobodnie. W tem właśnie bieda!
— Nie godzę się w zdaniu z tobę Bunny — zaprzeczył — wypada z nim skończyć.
— Jakto, chciałbyś go pozbawić życia?
— Czemu nie?
Mówiąc to, Raffles wpatrywał się we mnie okrutnym, bezlitosnym wzrokiem, który ścinał krew w żyłach moich.
— Musimy wybierać między jego życiem a naszem bezpieczeństwem — rzekł — masz prawo mieć inne w tym względzie przekonanie, mnie jednak było wolno schować się tylko z własnymi na tę sprawę poglądami, gdy pułkownika doprowadziłem do stanu zupełnej bezwładności. Żałuję wszelakoż, iż tyle sobie w tym względzie zadawałem trudu, jeśli zamierzasz ułatwić mu pozbycie krępujących go więzów, zanim wyzionie ducha. Pójdziesz może zastanowić się nad tem głębiej, podczas gdy przepiorę skrwawione spodnie i wysuszę je nad piecykiem gazowym. Zabierze mi to co najmniej godzinę czasu i pozwoli dokończyć czytania ostatniego tomu „Wojny Krymskiej“.
Czekałem na mego towarzysza czas długi w sieni, gotowy do wyjścia, lecz w ponurym nastroju myśli, którego opisywać nie będę. Do sali jadalnej nie miałem odwagi zaglądać; poszedł tam Raffles dla włożenia do szafy wyjętych książek i doprowadzenia wszystkiego do porządku, niby człowiek obeznany dokładnie ze zwyczajami miejscowymi. Słyszałem, jak strzepywał kurz z pokrowców a po chwili wyprowadził mnie z tego przeklętego domu tak spokojnie, jakby wychodził z własnego mieszkania.