Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/76

Ta strona została skorygowana.

ne zdania o misternej sztuce wybiegów złodziejskich i tym sposobem dowiemy się, jaką mają opinię o naszych niepospolitych osobistościach. Niby literaci, współpracownicy będziemy słuchali głosu znakomitych krytyków, rzucając niekiedy trafne w poruszonym temacie spostrzeżenia. W dodatku zjemy doskonały obiad, gdyż Thornaby używa sławy europejskiej znakomitego gastronoma.
— Czy znasz go? — pytałem.
— Znajomość nasza dorywcza tylko, zależna od fantazyi lorda — rzekł Raffles z uśmiechem — wiem jednak o nim dużo. Był przez rok cały prezesem Towarzystwa krokietowego i nie mieliśmy dotychczas lepszego pręzydującego. Zna zasady gry, lubo ani jednej w życiu nie rozegrał partyi, posiada wszechstronne wiadomości o rzeczach, których nie dotykał się nigdy. Nie ożenił się i nie przemawiał w izbie parów. Utrzymują jednak, że to tęga głowa i rzeczywiście palnął nam doskonałą mówkę z okazyi Australczyków. Wszystko czyta, a (co stanowi prawdziwą zasługę w dzisiejszych czasach) nie napisał po chwilę obecną ani jednego wiersza. Słowem, jest on wielorybem w teoryi a drobną ploteczką w praktyce!
Po tem sprawozdaniu mego przyjaciela zapragnąłem poznać znakomitego lorda w jego własnej osobie, zwłaszcza, że i w tem nie podobny do drugich, nie chciał się fotografować dla zaspokojenia ciekawości pospolitej rzeszy. Oświadczyłem tedy Raffles’owi, iż będę wraz z nim na obiedzie u lorda Thornaby, a mój towarzysz skinął obojętnie głową, jakby nie wątpił na sekundę o mojej decyzyi w tym względzie.
W owym czasie widywałem prawie codziennie Reffles’a; on częściej zachodził do mnie niżeli ja do