Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/78

Ta strona została skorygowana.

fles przybywa w ostatniej chwili. Spostrzegłszy pomyłkę moją w tym względzie, cofnąłem się parę kroków w tył i stanąłem w cieniu, ustępując miejsca spóźniającym się podobnie jak ja gościom. Dwóch panów wysiadło spiesznie z powozu; rozmawiali przyciszonym głosem, płacąc dorożkarzowi.
— Thornaby założył się z Fredem Vercker, który, jak słyszę, nie może się stawić. W skutek tego zakład nie będzie rozstrzygnięty dziś wieczór. Łatwowierny człowiek przypuszcza, że został zaproszony jako dzielny partner krokieta!
— Nie sądzę, żeby tyczące się go podejrzenia były uzasadnione — odparł towarzysz nieznajomego głosem szorstkim — poczytuję to raczej, że niewczesny figiel, wolałbym jednak się mylić.
— Mniemam, iż rzeczywistość przejdzie twoje oczekiwania — dowodził pierwszy, gdy drzwi już przymykały się za nimi.
Załamałem ręce z przerażenia. Raffles zaproszony na obiad nie jako eks partner w grze krokieta, lecz podejrzewany przestępca! Raffles w błędzie, a moje obawy usprawiedliwione! W dodatku ani śladu Raffles’a, którego ostrzedz pragnąłem, a na zegarze biła ósma!
Daremnie siliłbym się na analizę psychologiczną wrażeń doświadczanych w ciągu minut kilku; uderzenie zegara pozbawiło mnie władzy czucia i myśli, lubo wskutek duchowego jakby otrętwienia mogłem trafniej odegrać nędzną rolę moją. Z drugiej strony, nigdy nie odczuwałem silniej objektywnych wpływów, dlatego owa chwila wraziła się tak żywo w pamięć moją. Zastukałem do drzwi frontowych; otworzono je na oścież i ujrzałem cały rząd wygalonowanych lokajów a starszy kamerdyner skłonił się z powagą, wprowa-