Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/97

Ta strona została skorygowana.

— Naturalnie, że nie byłbym zdołał załatwić się w tak krótkim przeciągu czasu.
— Więc kiedyś to zrobił?
— Próbę, poprzedzającą wystawienie sztuki, odbyłem zeszłej nocy i wtedy zabrałem tłomoczek. Dostojny lord chrapał przez cały czas w sąsiednim pokoju; tak cicho się sprawiłem, że nie tylko mogłem wybrać potrzebne przedmioty, ale wszystko następnie doprowadziłem do należytego stanu, zamykając szafy i komody, jak przystoi na grzecznego chłopca. Zabrało mi ta trochę dłużej czasu; dziś wypadło tylko rozrzucić bezładnie trochę gałganów po pokoju i narobić nieporządku, świadczącego, że zbutwiały strój parowski został skradziony tej nocy. Jak domyślasz się, było to kwintesencyą sprytnego wybiegu, dla przekonania kochanych naszych kryminalistów, że nie ja mogłem spłatać figla, lecz że urządził go inny nicpoń, którego za mnie brali w głupocie swojej.
Spoglądałem na Raffles’a w niemym zachwycie; nic mnie już nie mogło dziwić z jego strony. Gdyby mi powiedział, że zrabował bank państwa w Anglii lub opactwo Westminsterskie, nie wątpiłbym ani na chwilę o prawdzie słów jego. Chciałem mu towarzyszyć do Albany dla oglądania insygnii godności parowskiej schowanych pod łóżkiem, ale Raffles sprzeciwił się temu. — Nie kochany Bunny — mówił — jestem znużony i zdenerwowany. Nie dasz może temu wiary, poczytując mnie za wcielonego djabła, lecz te wrażliwe pięć minut wyczerpały mnie z sił stanowczo. Czas mi się okrutnie dłużył, a jak na złość spóźniali się goście i nadeszli dopiero po trzech kwadransach na ósmą. Nie chciałem być ostatnim; na pięć minut przed ozna-