Strona:E. W. Hornung - Pod lufą pistoletu.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

stąpające najzupełniej bez dźwięku, jak kocie łapy, nie miały obuwia, a za to pończochy biły w oczy niezwykłą jaskrawością swoich pasów.
Wtedy stary Fitch zrozumiał, że nieprzyjaciel odszukał go.
Stał jak wryty, nie mogąc ruszyć się z miejsca i czekając, że tylko, tylko patrzeć, a w środek jego szerokich pleców wtłoczy się nóż, i kiedy, zamiast tego, zbiegły więzień uderzył go po karku dłonią, Fitch doznał przez chwilę wrażenia, jakgdyby istotnie zadano mu cios nożem.
Zrozumiawszy nareszcie, że wcale nie jest rannym, stary Fitch odwrócił się do zbiega, wciąż jeszcze bezsilnie jakoś pochylony naprzód.
Tu czekało go nowe wzruszenie. Czyżby to był w istocie Henryk Kattermol? Kłusak, mający zwyczaj polowania na cudzą zwierzynę, był dorodny i krępy, podczas gdy stojący teraz przed nim zbieg z kazamatów był szczupły i chudy. Pierwszy był pełen życia i młodości, drugi był żółty, jak per-