Strona:Edmund Różycki (Szkic biograficzny).djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

„Pan nie wiesz jak wszyscy u nas ciebie szanują i kochają... naprzykład wówczas, jakeś wziął udział w powstaniu przeciw Rossyi, nie chcieliśmy nawet kwestyi tej poddawać dyskussyi, lecz powiedzieliśmy sobie: że jeżeli on tak zrobił, to musi być dobrze i szlachetnie; inaczej nie mógł postąpić... Małoś pan mówił... aleśmy czuli co myślisz i że dobrze myślisz“...
Świadectwo powyższe, w niewielu wyrazach zawarte, najzupełniej wystarcza do odtworzenia stosunku, jaki łączył Edm. Różyckiego z otoczeniem jego ówczesnem na Kaukazie. Ceniono go nietylko w kołach towarzyskich rossyjskich, lecz, Rossya urzędowa, t. j. wyższe i najwyższe sfery wojskowe, dużo mu okazywały poszanowania. Niezawsze zgadzano się z jego zdaniem, jak n. p. wtedy, gdy uwagi czynił na Kaukazie generałowi Milutynowi, późniejszemu ministrowi wojny, co do postępowania ze zwyciężonymi góralami, lecz niemniej, szanując go, oddawano słuszność uzdolnieniom i całemu zachowaniu się człowieka i wyższego oficera sztabu: sypnięto więc nań orderami, zaszczytami; stopnie wojskowe posuwały go szybko po drabinie militarnej karyery. Patrzał on wszakże na to obojętnie: myśl o ojczyznie starczyła mu za wszystko; żył, jak wyżej wskazano, „sam w sobie“, z myślą jedynie o niedoli ziemi ojczystej... Prędzej niż zdołał spodziewać się znalazła się możność zbliżenia się do Polski. Zwierzchność wojskowa, oceniając należycie jego militarne wykształcenie, przeniosła go z odległego Kaukazu na szerszą widownię: tą szerszą widownią, stosownie do jego