a mianowicie ustęp, wysławiający działanie muzyki na zwierzęta. A więc występuje tu ona znowu jako poskromicielka!
Najbardziej pouczających przykładów dostarczają nam jednakże listy Bettiny — „muzyczne eksplozje”, jak je z galanterją nazwał Goethe. Bettina, to istny prototyp wszelkiego marzycielstwa muzycznego. U niej dopiero widzimy, do jakich rozmiarów można wydać pojęcia o muzyce, jeżeli chodzi o wygodne, niczem nie krępowane, poruszanie się na tych obszarach. Z pretensją, że mówi o samej muzyce, rozprawia ona ciągle o niejasnem działaniu tejże na jej umysł, chroniąc umyślnie swe rozbujałe marzycielstwo przed wszelką myślą trzeźwą i badawczą. W kompozycji widzi ona zawsze jakiś niezbadany płód natury, a nie utwór ludzki, nie pojmuje zatem muzyki inaczej, jak tylko zjawiskowo. „Muzyką” lub „muzykalnem” nazywa Bettina to wszystko, co tylko jeden lub drugi z czynników muzyki posiada: zgodny dźwięk, rytm i t. p. Wyraźnie nie mówi zresztą i o nich samych, tylko
Strona:Edward Hanslick - O pięknie w muzyce.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.