notem, połyskującéj wyspą, „dźwigającą świątynie i krużganki“, szerokim bazaltowym szlakiem sunęła droga, Tryumfalną zwana, a po-nad nią Watykańskie wzgórze rysowało na błękitach nieba faliste skłony i spuszczało ku rzece ciemne gęstwiny ogrodów, usiane srebrzącemi się w słońcu ścianami lekkich gmachów.
Naprzeciw rzeki z mostami i wyspą, drogi Tryumfalnéj i okrywających Watykan ogrodów, ze stoków Kwirynału i Kapitolu, ulice szerokie, stężałą lawą wysłane, nieprzejrzanemi szeregami pałaców i arkad staczały się aż ku brzegom rozległéj przestrzeni, okrytéj wiosenną zawsze zielenią murawy, owianéj świeżością mnóztwa wodotrysków, których perliste szmery łączyły się z szeptami wawrzynów i mirtów, a brylantowe deszcze spadały do stóp śnieżnych, bronzowych, złoconych posągów, wydających się zaklętym tu w nieruchomość, dramatycznym i miłosnym tłumem bogów, bohaterów, mocarzy i wieszczów. Słupy, snopy i tęcze wód biły z olbrzymich muszli, które w bronzowych dłoniach dźwigały trytony o potężnych ciałach, pół-wężowych, pół-ludzkich, z rozwartych paszcz delfinów, z czar, które w smukłych ramionach wznosiły dziewicze Nereidy.
Pośród wiosennéj murawy, w ramach bukszpanów i fiołków, okrążając mirtowe i wawrzynowe gaje, mnóztwo ścieżek, nierozwikłanym z pozoru chaosem wiło się i przybiegało do stóp największego z portyków Rzymu, dwupiętrowéj galeryi, tak szerokiéj, że w dole czterokonne wozy wymijały się w niéj łatwością, a w górze mieścić się i przechadzać mógł tłum wielotysięczny. Wielki portyk wybiegał nad samym brzegiem rzeki, z pod sklepień wyniosłéj bramy, koronkowym szlakiem kolumn swych i rzeźb przerzynał wszerz całą rozległość dawnego łanu Tarkwiniuszów i znikał aż pod stokami Kapitolińskiego wzgórza, za potężnemi, owalnemi ścianami Flamińskiego cyrku, uwieńczonego, jakby girlandą z płomieni, nagłówkami kolumn z miedzi korynckiéj, jaskrawo palącéj się w światłach słonecznych. Tu, pod ścianą Kapitolu, dokoła Flamińskiego cyrku, tłumnie cisnęły się budowy, rozmiarów i przeznaczeń różnych. Świątynie Herkulesa i Minerwy, wojennéj Bellony i egipskiéj Izydy, Panteon z wielką, wydętą kopułą, ogromne łaźnie Nerona, pół-okrągłe krypty trzech teatrów, rzędy arkad, napełnionych drogocennemi towarami, pałace możnych, długie kolumnady, osłaniające dolne piętra pałaców, wszystkie te, w różnych czasach i dla celów różnych wznoszone dzieła lub arcydzieła architektonicznéj sztuki, tworzyły nieprzejrzaną gęstwinę marmurów, bronzów, kości słoniowéj i drogocennych metali, ociekających malowidłami i rzeźbą. Rzeźba ta girlandy kamiennych kwiatów i liści wiła po przezroczystych ażurach kolumnad, mnóztwem kamiennych obliczy ludzkich, dziecięcych, zwierzęcych, wspinała się na potężne ściany; z dachów, fryzów, gzémsów, z pod progów i ścian, wabiła lub groziła postaciami wesołych Faunów, figlarnych Amorów, Sfinxów zadumanych, potężnych lwów, delfinów,
Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/108
Ta strona została skorygowana.