Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/128

Ta strona została skorygowana.
VIII.

O ile w dniu Apollina ulice i rynki Rzymu opustoszonemi były z ludności, gromadzącéj się dokoła Septów i Flamińskiego cyrku, o tyle nazajutrz mrowiły się one i buczały milionowym tłumem, ucztującym i bawiącym się pod odkrytém niebem. Na licznych rynkach, noszących nazwy: rybiego, wieprzowego, wołowego, drzewnego i t. p., ogromne stoły gięły się pod stosami grubego pieczywa i gotowanych lub pieczonych mięsiw. Z metalowych kraterów, czyli zbiorników win, mnóztwo łyżek odpowiedniego kształtu lalo w kubki czary i mocny trunek, rozcieńczony płynnym miodem i napełniający powietrze ostrym zapachem korzennych przypraw.
Do stołów tych, zastawionych przez Cezara, którego skąpstwo i chciwość znikały wobec potrzeby bawienia i karmienia ludu, przystępowali ludzie różnych stanów. Możni i wykwintni tylko obchodzili dzień ten huczném ucztowaniem w ścianach domów swych i pałaców. Rynki i ulice roiły się ludnością, złożoną z licznych klientów wielkich domów, noszących zbiorową nazwę pasożytów; ze świeżych wyzwoleńców, którzy jeszcze nie mieli czasu otrząść się z fizycznych i moralnych nędz niewolnictwa; z wolnych najemników, używanych do różnych robót w fabrykach, sklepach, na ulicach, w porcie; z niewolników, którym łaskawość panów ich nie wzbraniała rzadkiéj zabawy; z mnóztwa żołnierzy i setników, z prostactwa swego znanych.
Tłum ten zwiększały jeszcze liczne, nazwę collegiów noszące, zgromadzenia rzemieślników różnych zajęć: haftarzy, perfumiarzy, piekarzy, szewców, krawców i t. p., a mieszali się do niego także kupcy, którym posiadany dostatek nie przeszkadzał do pożądania ulicznych uczt i rozrywek; pośledni adwokaci, szukający tu sposobności popisywania się z wymową i zdobywania przez nią klienteli; ciekawość i łatwowierność tłumów wyzyskujący wróżbia-