Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/553

Ta strona została uwierzytelniona.

niędzy“. Suszyc ujął zlekka córkę za oba ramiona, i usunąwszy ją nieco od siebie, patrzył w jej twarz jak w tęczę. Po chwili jednak ręce jego opadły, wyprostował się, i podniósł twarz na której gruba zawisła chmura.
— Czemuś pierwej nie powiedziała mi o tem! — zawołał dziwnem jakimś, z dna piersi idącym głosem — poczem odwrócił się, i zanim Piękna zdołała coś wyrzec, opuścił pokój.
Piękna zupełnie słusznie wylewała łzy nad młodą swą przyjaciołką; Monilka bowiem od chwili gdy straciła ojca i narzeczonego, była tak nieszczęśliwą, jak może nią być tylko istota słaba, niedoświadczona, czuła, a nagle pozbawiona miłości, opieki, bytu. Owego ranka bolesnej dla niej pamięci, znalazła ją siedzącą pod murem więziennym, zimną i zesztywniałą, stara znajoma jej ojca, owa dama w żółtym czepcu, która wespół z dwiema córkami swemi, tak wesoło bawiła się na zaręczynach jej z Kazimierzem, nawpół radując się jej szczęśliwym losem, nawpół zazdroszcząc i żałując, iż nie dostał się on w podziale jednej z jej córek. Litościwa ta, lubo nieco zazdrośna osoba, silnemi rękami ujęła przyciśnięte do wilgotnej ściany ramiona biednej dziewczyny, i podniosłszy ją z ziemi niby martwy, ciężki przedmiot, mdlejącą i nieprzytomną powiodła do małego domku, w którym