Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ VI.
Przełom.

Sporo już czasu upłynęło od przybycia do Dolin Dembielińskiego, a świetny gość nietylko o odjeździe nie zdawał się myśleć, ale owszem coraz ściślej zaznajamiał się, spajał niejako z nowem życiem które go otoczyło. Co myślał, co czuł, jaki proces moralny odbywał się w wewnętrznej jego istocie, trudno było odgadnąć, bo bywał zwyczajnie zamknięty w sobie, i do wywnętrzań się nie skłonny. Sądząc jednak z urywkowych słów i zdań, które niekiedy wypowiadał, z odmienionego wyrazu twarzy jego i mniej niż przedtem obojętnej, mniej niedbałej i chłodnej postawy — można było rzec na pewno, że doświadczał uczuć, które nie były mu zwyczajnemi; że nachodziły go myśli z jakich usiłował zdać spra-