Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

dowcipu, wiedzy i świetności, nie zauważałaś nic w pismach kuzyna twego Krystyno?
— Owszem, ojcze, spostrzegłam w nich jeszcze pewną boleść tłumioną i osłanianą śmiechem nieszczerym; jakiś żal niechcący się wydać, ale przebrzmiewający w najweselszym nawet żarcie; jakiś sceptycyzm, który niezadowolony z samego siebie, gwałtem niby wydzierał się ku prawdzie i wierze....
W miarę jak Krystyna to mówiła, hrabia przytwierdzająco skłaniał głową. — Tak, tak, — zawołał. Wszystko to o czem mówiłaś, i ja dostrzegłem także. Człowiek ten dosięgnął celu swej ambicji, zadowolił swą dumę, ale wątpię nieco czy stał się przeto zupełnie szczęśliwym. Kto wie jakie tęsknoty, jaki żal, jakie może zniechęcenie pociągają go teraz w te strony które opuścił, a w których pożegnał wspomnienia dni młodych, świeżych, nieodartych z wiary, niesplamionych niczem...
Krystyna niespokojnie podniosła głowę. — Czy sądzisz ojcze, — spytała z pośpiechem, — że Anatol w ciągu świetnej i rozmaitej choć krótkiej swej karjery, splamił się złym jakim postępkiem?
Hrabia poruszył się żywo. — Niechże Bóg broni, zawołał, abym go posądzał, nie mając żadnych zasad do sądzenia źle o nim. Ale, dziecko moje, niewiara złym jest stróżem życia i niebezpiecznym przewodnikiem sumienia. Człowiek ten żył w świecie, w którym błąd pięknie ustrojony wygląda nieraz