Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/425

Ta strona została uwierzytelniona.
—   419   —

Hrabia i Dembieliński siedzieli przez całą noc przed ogniem kominka, który nie zagasł ani na chwilę. Żaden z nich nie miał chęci do snu, i nie czuł się zmęczonym. Mówili o świecie, o ludziach, o różnych ich losach, zawodach, cierpieniach i pracach; wznosili się myślą w te strefy wysokie, kędy rozum ludzki ze czcią uroczystą spogląda w oblicze najwyższych prawd i piękności; stawili przed sobą zagadnienia kryjące w sobie przeróżne tajemnice ludziego bytu na ziemi, i zapuszczali w nie wzrok bystry z natury i doświadczony życiem. Hrabia był spokojny i trochę smutny, Dembieliński poważny i często wzruszony. Kiedy nakoniec przy zbliżających się brzaskach dziennych powstali i podali sobie ręce, dwaj ci ludzie tak niepospolici choć tak różni od siebie, uczuli się związani niejedną myślą wspólną, nie jedną wspólnie uznaną prawdą, nie jednem wspólnem, szlachetnem pragnieniem.