Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/427

Ta strona została uwierzytelniona.
—   421   —

Okoliczności pojmania Rycza do najwyższego już stopnia rozciekawiły publiczność i pobudziły ją do gorliwego dowiadywania się o szczegółach. Słudzy i domownicy dolinieccy oblegani bywali pytaniami, ile razy ukazali się w N.; odpowiedzi zaś ich przechodząc z ust do ust, obudziły z uśpienia dawną, zapomnianą od lat kilku, lecz niegdyś wielce zajmującą umysły wszystkich mieszkańców N. historję. Przeddziesięcioletnia ta historja powstała znowu przed oczami publiczności, niby z grobu wywołana, i przypomniała jej wszystkie nieszczęścia i kłopoty, sprawione niegdyś kradzieżą pieniędzy bankowych, dokonaną za pomocą śmiało obmyślanego i zręcznie wykonanego fałszerstwa. Rycz w obec hrabiego, córki swojej i kilku innych świadków, przyznał się, że był jednym z głównych działaczy w tem przestępstwie; powiedział nawet że miał wspólników. Kto byli ci wspólnicy? czy należeli do liczby mieszkańców N? Czy żyli jeszcze? Czy uwięziony odkryje ich imiona? O tem ostatniem nikt nie wątpił; co więcej, pragnęli tego wszyscy, bo wraz ze szczegółami dawnej historji, z grobu niepamięci powstali ludzie, którzy stali się jej ofiarami, w których winę mało osób szczerze wierzyło, którzy marnieli po więzieniach zapomnieni zda się przez Boga i ludzi. Przypomniano sobie teraz nieszczęsnego kuzyna Habsburgów, tego niedołężnego ale cichego, pracowitego i niko-