Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/556

Ta strona została uwierzytelniona.
—   550   —

wyplątać długiej, wyraźnej nici. Cała treść tego pisma, które zdawało się palić rękę Krystyny, zawierała się w następujących wyrazach. „Raz jeszcze odjeżdżam nie uścisnąwszy twej ręki Krystyno, nie prosząc ust twych i oczu aby mię pożegnały na drogę słowem i wejrzeniem — ale tym razem odjeżdżam na zawsze.
„Przebacz mi że w życie twe, które powinno być jasnem, wrzuciłem chwilę ciemną; przebacz złe wspomnienie, które przezemnie uniesiesz w swą przyszłość. Przebacz że przybyłem w progi twych rodziców, że przyciskałem do ust moich twe ręce... przebacz mi boleść obecnej chwili, i walkę którą stoczysz z twem sercem.
„Gdybym wiedział że mi przebaczasz, doznałbym takiego uczucia, jakiego doznaje człowiek dręczony gdy zdejmują go na chwilę z łoża tortur. A jednak wiedzieć o tem nie będę, bo nie zobaczę cię nigdy.
„Nie mogę cię nazwać moją, bo byłoby to szczęście a więc urąganie sprawiedliwości.
„Mogęż spokojnie zanurzyć się w różowej fali szczęścia, ujrzawszy raz otchłanie wykopane rękami mojemi?
„Mogę przystać na to, abym na zawsze już pozostał upokorzonym przed sobą i tobą? Nie. Cokolwiekbądź uczyniłem kiedy, cokolwiek stało się zemną lub przezemnie, ja dźwignąć się muszę nad