Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.
—   34   —

niosła samę cesarską parę. O złotem szyte poduszki lewém ramieniem wsparty spoczywał w niéj Oktawian, ze swą szczupłą i niewysoką lecz kształtną i skromnie ubraną postacią, z twarzą bladą, schorowaną, a z któréj pięknych rysów wyczytać można było ten geniusz złowieszczy lecz potężny, mocą którego owijał on wolność Rzymu jedwabnemi dłońmi w żelazne łańcuchy. Przy nim siedziała Liwia, małżonka jego, będąca mu zarazem dobrym geniuszem pociechy i mądréj rady, a tuż obok rodziców posuwała się w lekkiéj i błyszczącéj lektyce czarująco piękna córka cesarska, Julia, w téj chwili nawet niemogąca powstrzymać się od żywych ruchów głowy i na wsze strony rzucanych zalotnych spojrzeń, a jakkolwiek obyczaj wzbraniał przy pogrzebowych obrządkach jakiéjkolwiek w ubraniu złotéj ozdoby, w złotolity swój, na świat cały sławny, płaszcz owinięta. Nieprzystojne to zachowanie się jéj i tak wyraźne poniewieranie obyczajem publicznym, mąciły spokój i słodycz, któremi Cezar, jak zalotnica w powabną szatę, owijał się wiecznie przed oczyma ludzi. On, który wszystko zawsze ukryć umiał, gniewne błyski oczu wciąż słał ku córce, rozswawolonéj na pogrzebie dziecka jednego z najużyteczniejszych mu mężów. Sam za to ani razu nie spojrzał na Tertulią, jakkolwiek lektyka jéj co chwila nasuwała się mu przed oczy, a leżąca w niéj kobieta wysmukła i biała,