Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/103

Ta strona została przepisana.

I spojrzał Selim – lew u boku śpiący
Nagle zbudzony ze snu zwyczajnego,
Ryknął – dwór zadrżał, bo lwa ryk grzmiący
Był wróżbą gniewu Pańskiego.
W odległej puszczy złowiony,
Rączką najpiękniejszej z branek
Żywiony i oswojony
Lew Baszy – był jak baranek –
O! bo i kogóż łagodność branki
Nie rozbroi i szponów nie wstrzyma?
 Nie tylko sen lwa był dziełem Sułtanki,
Ona usypia Selima!
Lew zamilkł – i znowu zasnął,
A mistrz swe dzieło rozwija:
Świsnął po dwakroć, w dłoń klasnął
Z dłoni dwa ptaki się wzbija –
I długo w górze nad widzów głowami –
Na białych skrzydłach ulatywały
Aż kuglarz orzekł swemi słowami,
I w ustach mu poznikały.
Tu głośny Baszy śmiech wezwał śmiech dworu –
Z palcami w ustach murzyny
Stoją i dziwią się szatom koloru
Czarnego z barwą cytryny.
A kuglarz Panu skłonił się głęboko,
I puhar czarną ziemią nasypał,
Dno wyrzuciwszy – znów ją wysypał
A z ziemi rosną wysoko
Rozliczne po kwiatkach kwiatki:
Listek za listkiem zielonym
Rozwija mleczne swe siatki –
Kwiat biały z pączkiem czerwonym –
A mistrz zerwawszy z kwiatów najświetniejszy,
U stóp łaskawych Selima ściele
I każdej z branek dał kwiatek wonniejszy –
Dziwne w Seraju wesele! –
Tej róży szkarłatny kwiatek,
Tej lilję z kaszmirskiej błoni,