Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/112

Ta strona została przepisana.

W tem z chaty nizkiej wybiegła dziewoja czarnobrewa
I prosiła: « Staruszku mój — chodźcie tu spocząć na darni
Pod lipą — bo pali skwar południa, wydoję czarną
Krowę, i dam wam kubek mleka, i kęs kołacza,
A ot i wiśnia dojrzewa — » i posadziła starca pod cieniem
Lipy — o! cudne dziewczę w białej szacie, z kwiatkiem w włosach
I piosnką na ustach! — Nie dotknął chleba, lecz spytał jej
Z uśmiechem: «O dziewczę! kto leży w tej mogile?»
«Nie znam — ale wiem różne piosnki, co śpiewam wieczorami
Przędąc ślepej matce — wiem jedną — ale się wstydzę —


VII.

I dalej poszedł o kiju ubogi pielgrzym drogą — —
Przy drodze rosły maliny i dzikie róże — i wstąpił na most,
Bo wieś dzieliła młynówka, płynąc bystro — a nieco dalej
Szum lecącej wody i łoskot młyna dał się słyszeć za górką.
I przeszedł górkę — przy drodze był młyn, a przed młynem stał
Osieł dźwigając dwa wory z mąką, a trzeci kładł
Młynarz na zwierzę, biorąc zapłatę od wieśniaka.
I tych to pielgrzym zapytał — lecz ofuknął się młynarz, cały
Opasły, i zaklął — więc milcząc dalej poszedł drogą.
W dali błyszczały suche wierzby i topole wyniosłe
Chwiejąc się w ciszy, gdy dzień się ku wieczorowi chylił,
I wał nizki opasywał wiejski smętarz. To smętarz
Pielgrzymie! tu koniec wszelkiej pielgrzymki — a jego
Początkowi nie masz końca! —


VIII.

Przez niską bramę wstąpił na ów smętarz starzec,
I choć słońce jeszcze świeciło, nów blady z tamtej strony
Nieba się chylił — bujnym łanem faliste łoża mogił
Zieleniły się. Tam — stoi krzyżyk czarny, i lśni od słońca
Świeżym jeszcze niezwiędłym wieńcem z bławatków —
Rosą lśniący czy łzami? — tamten, już wywrócony,
Tamten się schylił ku ziemi, ten już wklęsł i zarósł chwastem,